poniedziałek, 15 października 2012

Money, money, money, must be funny...

Wiem, że normalnie każdy o tej porze raczej śpi, zwłaszcza, że jutro mamy poniedziałek, tyle że ja koniecznie chciałabym podzielić się moimi wnioskami na temat... finansów.

Uważam, że wiedza, którą zdobywamy na studiach (bez obrazy dla moich Polonistów!) nijak ma się do szkolnej rzeczywistości. To znaczy? Nie będziemy opowiadać uczniom o manifestach Świętochowskiego ani oprowadzać po ciemnych zaułkach polskiej składni, musimy za to pokazywać im świat wartości - wszystko to, co w życiu jest naprawdę ważne.

I tak, na jednej ze swoich lekcji w podręczniku pod tekstem znalazłam polecenie: "pieniądze szczęścia nie dają, uzasadnij". W tym momencie trzeba wytłumaczyć szóstoklasistom, dlaczegóż to zdanie jest prawdziwe. Pomijam fakt, że nie każdy nauczyciel (dorosły) tak uważa. Co więcej, w klasie są uczniowie z niezamożnych rodzin, których rodzice prawdopodobnie ledwo wiążą koniec z końcem. Dzieciom wydaje się, że przypływ gotówki znacznie poprawiłby poziom ich zadowolenia z życia - właśnie, zadowolenia, ale czy samo zadowolenie to już szczęście?...

Nie zgodzę się z Mademoiselle Coco i nie zawtóruję jej w twierdzeniu, że "ok, pieniądze nie dają szczęścia, ale za to zakupy..." Zostanę przy staroświeckim: szczęścia kupić nie można, kropka. W mojej ulubionej książce pt. "Mały Książę" jest takie zdanie, że ludzie nie mają przyjaciół, bo nie można ich kupić w sklepie. Otóż to, są rzeczy na tym świecie, które nie są zależne od stanu naszego portfela. Nie trzeba płacić za widok kolorowych liści, babie lato łapie słoneczne promienie bez względu na aktualny kurs euro, jabłka spadają z drzew nawet przy wzroście cen, a jelenie biegnące leśnymi ścieżkami nie zastanawiają się, czy im się to opłaca.

W dzisiejszej (wczorajszej, hmmm niedzielnej) Ewangelii Jezus spotyka bogatego chłopaka przestrzegającego wzorowo wszystkich przykazań, a zatem idealnego kandydata na apostoła. Na nieskazitelnej postaci jest jednak dosyć głęboka rysa - facet jest tak bogaty, że nie potrafi przestać o tym myśleć, a co dopiero z tego zrezygnować. Nawet dla samego Boga. Odchodzi smutny, a Jezus za nim nie biegnie, szanuje jego wybór. Potem mamy znamienny tekst, że łatwiej będzie wielbłądowi przejść przez ucho od igły niż bogatemu pójść do Nieba. (Słowa znane i oklepane, wielbłąd, igła etc., ale przypomnij sobie, z jakim trudem czasami przychodzi nawleczenie nitki i jak potężne są te garbate zwierzaki)... Dlaczego ten ubogi Cieśla czepia się bogatych? A no dlatego, że nie widzą tego, co w życiu najważniejsze. Świat nie kręci się jak brzęczący na chodniku pieniążek, nie jest płaski jak moneta, ale kulisty, jak głowa drugiego człowieka.


Mądry człowiek ma pieniądze w głowie, a nie w sercu. Nie można pozwolić, by to one zawładnęły naszymi uczuciami, postawą, by stały się wartością samą w sobie. Albo nawet niezbędnym do osiągnięcia szczęścia środkiem. I wiecie co, myślę, że naszymi ulicami spaceruje wiele takich Kajów, którzy zamiast szkiełka lodu od Królowej Śniegu mają w oczach kolorowe banknoty. Przypomnijcie sobie, co zrobiła Gerda, to bardzo cenna (sic!) wskazówka.

2 komentarze:

  1. Wiadomo-lepiej mieć niż nie mieć. Miałam w życiu moment,że nie było u mnie w domu lekko. Tata zmieniał branżę, wszystko zainwestował w nową firmę, łącznie z mieszkaniem, samochodem i nawet działką z warzywami. Ktoś by powiedział,że ten dość krótki jednak czas był straszny, ciężki, trudny-owszem, było ciężko,ale ten czas nauczył mnie pokory. Nie muszę mieć wszystkiego, najważniejsze,że mam rodzinę obok siebie. To najprawdziwsze szczęście, na które nie stać niejednego bogacza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że lepiej, żyjemy w świecie konsumpcji, gdzie za wszystko trzeba płacić. Za wszystko? Właśnie - nie, i całe szczęście. Masz rację, zamiast trzymać pieniądze w kieszeni lepiej trzymać się razem, z rodziną, wtedy wszystko można przetrwać, każdy kryzys. Kiedy przez mój uporządkowany świat przechodzi jakiś huragan, lubię wracać do domu, do rodziców. Zostawić całe miasto z jego sprawami daleko za sobą i po prostu być z tymi, którzy - tak naprawdę - są naszymi najlepszymi przyjaciółmi, na których jako jedynych można liczyć w każdej sytuacji. Trochę szkoda, że w pewnym wieku wyrasta się z laurek. ;)

      Usuń