"Kolejne dni przyniosą Ci spore zmiany. By dowiedzieć się jakie, pisz SMS do wróżki o treści..."
Ale Ty nie musisz pisać do wróżki ani dostawać smsów z zapowiedziami zmian! :)
Kolejny rok studiów. Gdy zalogowałam się na moim koncie uniwersyteckiej biblioteki, zauważyłam, że zmienił się mój status: magistrant. Ach, a co to tak naprawdę znaczy, przekonuję się na korytarzach uczelni i podczas każdych kolejnych zajęć.
Wczoraj pan od seminarium powiedział, że pisanie pracy magisterskiej jest przygodą (tak, przygodą!), która ma nas wewnętrznie zmienić. Jeśli nie zmieni - nie ma sensu, bo napisaliśmy już wystarczającą ilość wypracowań i wszelakich prac na najrozmaitszych zajęciach i etapach edukacji...
Lekka jesień i nadchodzące zmiany. Jakie?... Wyglądaj cierpliwie (lub nie, dajcie spokój z tą starczą cierpliwością!) przez okno - niedługo drzewa staną w żółci i czerwieni, a ja właśnie tą czerwienią - klonowych liści - pomaluję paznokcie... Państwo wykładowcy znowu zachęcać będą do czytania lektur przy herbacie z malinami lub francuskim (czemu nie!) winie - jak gdyby studenci z reguły w tak romantyczno-idyllicznej atmosferze czytali swoje książki...
Zmiany, zmiany, panta rhei, tylko mój Anioł Stróż niezmiennie roztacza wokół mnie swoje przepotężne niebosiężne skrzydła. I dziś obchodzi swoje święto...
Magistrant to brzmi tak dumnie... Moje pisanie pracy było wielką przygodą, na pewno mnie zmieniło, pozytywnie oczywiście ;)
OdpowiedzUsuń