poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Zmiana czasu i nie tylko

I kiedy tak znowu nie mogę zasnąć, a zamiast księżyca w balkonowym oknie widzę wirujące płatki śniegu, zastanawiam się, kto i kiedy odda mi tę godzinę, która właśnie uciekła (chyba na poszukiwanie wiosny, skoro to zmiana czasu na letni). Cyferka w telefonie zamiast na 2 przeskakuje już na 3, a to oznacza, że jeszcze chwila i trzeba będzie wstać na rezurekcję. Chyba nawet nie zdążymy wypić gorącej kawy, to nic, na pewno obudzi nas zimno na procesji dokoła parafialnego kościoła.

Kilka tygodni temu, kiedy próbowałam kupić w niedziałającym automacie ulubioną, bardzo mocną, czekoladową kawę, obok mnie stanął mężczyzna w średnim wieku i poprosił mnie o rękę. Miał siwiejącą brodę i termos z herbatą, a ja, razem z koleżanką, czekałam przed salą koncertową na występ. Spojrzał na moją lewą dłoń i powiedział, że nie żyję. Tak, że nie żyję, bo nie mam linii życia. Ale że mam się nie martwić, bo pojawi się, jeśli tylko codziennie będę patrzeć na swoją dłoń między 4, 5 a 6 rano.

Znam wiele osób, które przesypiają swoje życie, śpiąc do południa przy każdej sposobności. Zamiast iść przed siebie, wolą leżeć i unikać zrobienia czegokolwiek.

Jeśli chcesz żyć pełnią życia, obudź się. Wstań wcześniej i zobacz pierwsze promienie słońca. Pomyśl o tym nowym dniu, który właśnie się zaczyna, o swoich zajęciach, o ludziach, z którymi się spotkasz. Wymyśl, co chcesz zrobić, co dobrego mogłoby się dziś wydarzyć. Spróbuj to zaplanować, zanim jeszcze weźmiesz do ręki kalendarz i zaczniesz żyć codzienną rutyną. Wstań pół godziny wcześniej i zacznij swój dzień - przez tydzień, każdego dnia, i zobaczysz, jak wiele się przez to zmieni.

Nie czekaj na wiosnę, bo każdy moment jest dobry, by coś zmienić. Zrób coś ze sobą - bez względu na to, czy zmienisz fryzurę czy godzinę w budziku. Po to świętujemy Zmartwychwstanie - by po raz kolejny przypomnieć sobie, że możemy ożyć, nawet jeśli coś umarło - "wielka miłość", nadzieja na szybką realizację planów, perspektywa świetnej pracy...

A zatem: pobudka! Przeznaczenie nie istnieje, a linię życia wyryjemy sobie samodzielnie. ;)

4 komentarze:

  1. Czekałam na Twoje słowa;)
    Ja to wczesne wstawanie praktykuję od wielu lat,ale nigdy nie zobaczyłam w tym głębszego sensu. Teraz postaram się tym cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a ja będę nad tym pracować. :) Nad tym i kilkoma innymi rzeczami. Trzeba zacząć od zaraz, bez czekania na "odpowiedni moment".

      Usuń
    2. Życie jest na krótkie by czekać na wprowadzenia zmian,ileż to się obiecywało,szykowało i nic. A Wielkanoc to idealny moment ;)

      Usuń
  2. Witaj Kresko :)
    W tym roku Zmartwychwstanie przeżyłam jak jeszcze nigdy... Najpierw do 23 z przeróżnymi bliskimi osobami adorowaliśmy Pana w grobie... Zawsze ta adoracja była dla mnie czasem zmian, przede wszystkim duchowym, ale w tym roku Bóg "przeszedł samego siebie", to był niezwykły czas... Szkoda, że nie mogłam zostać tam całą noc. Położyłam się po 1, ale nie wyobrażam sobie nie iść na rezurekcję. Dla mnie to najpiękniejsze chwile w roku, chociaż w zeszłym przeżywałam w tamtym czasie pogrzeb i też z tym teraz mi się kojarzą. Wielki Post oczyścił mnie, także przez ból, który ostatnio mi dokucza (czekają mnie niedługo dwie małe operacje) oraz przez problemy w domu. "Oby nasze zmartwychwstanie duchowe trwało na wieki" - ten cytat zdaje się, przesłałam Ci. Czuję, że zmartwychwstałam razem z Jezusem, mimo że ostatnio dręczą mnie różne niepewności i łatwiej przez to grzeszę (tak mi się zdaje), ale ten czas oddałam Jemu, zostawiłam problemy i byłam przy Nim, tak jak zostawia się wszystko i jest przy bliskich, którzy mają problemy, są chorzy i umierają. Powrót do codzienności jednak nie połączył się z powrotem do tego samego nieułożonego życia. We wtorek najpierw rozpłakałam się, a potem podjęłam wiele decyzji, wypisałam sobie wszystko i wiem, co po kolei zrobić, by spełnić swoje marzenia i jednocześnie lepiej żyć. Jedna z tych zmian to zakończenie edukacji na polonistyce po licencjacie. Wiem, że nie mogę już tutaj dłużej zostać, bo po prostu tego nie chcę, już i tak ledwo kończę trzeci rok. Ryzykuję i zaczynam inne życie. "Możemy ożyć, nawet jeśli coś umarło" - wierzę w to.

    Masz rację z tym porannym wstawaniem. Ja ostatnio lubię wstawać na Mszę o 7 i coraz częściej mi się to udaje. Na razie jednak tylko te poranki wyglądają inaczej. Muszę zrobić wszystko, by przemieniać także resztę dnia :) Tobie życzę, by każdy Twój dzień był niezwykły, bez względu na to, co się wydarzy. By się spełniały marzenia niemożliwe - bo chyba nie ma nic bardziej niemożliwego od zmartwychwstania, a to nastąpiło:)

    OdpowiedzUsuń